43307
Availability:
Wypożyczalnia Główna
There are copies available to loan: sygn. RP 2927 (1 egz.)
Notes:
Summary, etc.
Streszczenie: 24 lata to szmat czasu; wystarczy, żeby pamiętać, wystarczy, żeby zapomnieć. W tym roku minęły 24 lata od śmierci Stefana Gałkowskiego, profesora krakowskiej ASP. Warszawiak z urodzenia, krakowianin z wyboru, w tym mieście żył, tworzył i nauczał. Wystarczyło niespełna ćwierć wieku, by zapomnieli o Nim jego uczniowie (dziś profesorowie tej uczelni), pracownicy, działacze kultury, instytucje muzealne i miasto Kraków, które ukochał. Winni jesteśmy Profesorowi to krótkie wspomnienie w 24. rocznicę Jego śmierci. Stefan Gałkowski był artystą, którego tkaniny stały się na świecie synonimem współczesnego polskiego gobelinu. Był twórcą monumentalnych tkanin, które jako dary polskiego rządu zdobią m.in. siedzibę ONZ, Buckingham Palace w Londynie, zbiory królowej Belgii i króla Szwecji; znajdują się w wielu siedzibach rządowych, reprezentacyjnych wnętrzach i muzeach. Urodzony w Warszawie 1 maja 1912 roku, studia na Wydziale Malarstwa w warszawskiej ASP ukończył u prof. Mieczysława Kotarbińskiego w roku 1934. W 1937 kontynuował studia malarskie we Włoszech i Francji jako stypendysta Funduszu Kultury Narodowej. Właśnie w warszawskiej ASP Stefan Gałkowski poznał swoją przyszłą żonę, Helenę (1911-1992) i odtąd ich losy związały się na całe życie. Wspólną pracę w dziedzinie tkaniny artystycznej rozpoczęli w r. 1946 w Morawicy koło Krakowa, rodzinnej wsi Heleny. W warunkach zakonspirowanej twórczości powstawały doskonałe technicznie i kolorystycznie gobeliny, które wystawione w Krakowie, stały się wydarzeniem wielkiej rangi. Tych wspólnych wystaw było bardzo wiele, o czym świadczy domowe archiwum syna Marka Gałkowskiego, który zebrał pełną dokumentację artystycznych dokonań Rodziców, a w swoich wspomnieniach kreśli zapamiętane przez lata, czasem drobne zdarzenia i towarzyszące im nastroje, jak np. ten: "Rodzice tkali, poświęcali na to każdą wolną chwilę. Pamiętam miarowe skrzypienie krosien przy zmianie prześwitu w osnowie i ,,pukanie" ciężkim widelcem, ubijającym wątek. Rywalizacja między Mamą i Tatą była ogromna, czas niepoświęcony na pracę artystyczną uważali za tragicznie stracony. Radość z ukończonej tkaniny, emanującej ciepłem szczęśliwej rodziny, przedstawiającej wyimaginowany świat baśni jako ucieczki w inny lepszy świat"... Wspomnienia syna są ulotne, ale w doskonały sposób przybliżają atmosferę domu artystów pracujących przy ul. Lea w Krakowie. Od roku 1946 Stefan Gałkowski zajmował się kształceniem studentów w Wyższej Szkole Sztuk Pięknych, a od 1950 r. w ASP. W r. 1956 zostaje profesorem nadzwyczajnym na wydziale tej uczelni. Przekazuje studentom swoje doświadczenie, zasady projektowania gobelinów figuralnych, rozumienia warsztatu. Wykształcił wielu uczniów, z których żaden nie poszedł drogą Profesora, większość wybrała eksperyment artystyczny i tzw. awangardę twórczą. Ten krótki spacer tropem wspomnień, próbujący, mimo ulotności ludzkiej pamięci, odtworzyć obraz artysty w chwili, gdy minęły 24 lata od momentu, kiedy odszedł od nas, jest bardzo trudny. Zwłaszcza, że nigdy nie zabiegał o rozgłos czy splendory. Pamięć i dzieła zapewniają Mu trwanie. Profesor był wrogiem spekulacji intelektualnych i fałszu w sztuce, prowadzących sztukę na manowce, w dziedzinie wartości i czytelnych kryteriów w twórczości był pryncypialny, konkretny, opierający się o własne doświadczenie, osobistą obserwację i wyobraźnię. Dla Stefana Gałkowskiego rzeczywistość miała dwa oblicza: jedno to zmysłowa radość, piękno, szczęście istnienia; drugie - to ucieczka w świat baśni, satyry i mitów. Sam profesor napisał w r. 1981 ,,w życiu zrobiłem niestety tylko tyle, na ile złe moce nie zdołały mi przeszkodzić", dlatego warto przypomnieć po latach wspaniałą sylwetkę człowieka i pedagoga. Bożena Gałkowska, synowa
The item has been added to the basket. If you don't know what the basket is for, click here for details.
Do not show it again