43327
Status dostępności:
Wypożyczalnia Główna
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. ASP 279 (1 egz.)
Strefa uwag:
Adnotacja wyjaśniająca lub analiza wskazująca
Streszczenie: Krzysztof Jan Wądołowski: Panie Andrzeju, Pana dorobek jest imponujący i chyba nie musimy go przedstawiać. Wiemy jednak, że Pańska przestrzeń do tworzenia może zostać mocno ograniczona: lada dzień straci Pan mieszkanie i pracownię. Dlaczego? Andrzej Fogtt: W latach 70. zaadaptowałem strych w jednej z warszawskich kamienic przy ul. Lwowskiej 13 i wybudowałem tam pracownię. Miałem na to wszystkie potrzebne zgody. W 1996 r. kamienicę przejęła Polska Akademia Umiejętności, która zapewniała, że podpisze ze mną wszelkie niezbędne umowy. Około 2000 r. sąsiadka, z którą przyjaźniłem się przez wiele lat, przekazała mi mieszkanie piętro niżej, tuż pod moją pracownią. Za ustną zgodą przedstawicieli Akademii É licząc na to, że profesura nie wycofa się z danego raz słowa i podpisze ze mną stosowną umowę Épołączyłem mieszkanie z pracownią. PAU zarządza budynkiem już 16 lat i do tej pory nie podpisała umowy nie tylko ze mną, ale z żadnym mieszkańcem kamienicy. Co więcej, nie interesowała się budynkiem doprowadzając go do kompletnej ruiny, chociaż kamienica jest pod opieką konserwatora zabytków. Gdy zaczęły sypać się kominy, wezwałem konserwatora i komisję budowlaną, ale PAU nie zareagowała. Ponieważ dach był nieszczelny, a na głowę lała mi się woda, postanowiłem, jako osoba bezpośrednio zainteresowana, wezwać specjalistów i na własny koszt naprawić dach. Wytoczyłem PAU sprawę sądową, żeby zmusić ją do wyremontowania poszycia dachowego, bo warunki życia w kamienicy były niezgodne z prawem budowlanym i uwłaczały ludzkiej godności. W dowód wdzięczności za moje zainteresowanie losami mieszkańców otrzymałem pismo o eksmisji. Sprawa jest poważna, ponieważ adwokat, którego polecił mi przyjaciel, powiedział, że obecne prawo jest po stronie właściciela. Gdy opuszczę mieszkanie, mogę wystąpić do sądu z wnioskiem o zwrot nakładów, co nie znaczy, że sąd mi je na pewno przyzna. Na Lwowskiej mieszkam z żoną, malarką, i 11-letnim synem. Nie mamy środków, żeby kupić sobie mieszkanie, a tym bardziej pracownię. Za namową przyjaciół postanowiłem zorganizować wielką wystawę połączoną z aukcją. Zwróciłem się z prośbą do rektora ASP, profesora Myjaka, o wsparcie i natychmiast dostałem przestrzeń, wszystko non-profit.
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej