42662
Brak okładki
Książka
W koszyku
Status dostępności:
Wypożyczalnia Główna
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. RP 3018 (1 egz.)
Strefa uwag:
Adnotacja wyjaśniająca lub analiza wskazująca
Streszczenie: Tylu zachwyconych ludzi wychodzących z wernisażu zorganizowanego w Muzeum Miejskim äSztygarkaö chyba jeszcze nie było. Podziw, słowa uznania, głębokie wzruszenie, wywołane zarówno zgromadzonymi pracami jak i ich Twórcą. To dzięki wystawie malarstwa i rysunku profesora Stanisława Baja zatytułowanej äDomö, otwartej 12 maja 2012 roku, pokazującej unikatowe, rzadko eksponowane dzieła. Przywiezione zostały z galerii w oranżerii przypałacowej Potockich w Radzyniu Podlaskim, z mieszkania Artysty na warszawskim Solcu, od znajomych z Radości, od Rodziny i z innych zbiorów prywatnych. Kilkadziesiąt obrazów starszych ludzi w pięciu salach ekspozycyjnych, głównie ukazujących Matkę Artysty, wiele urzekających pejzaży, scenki rodzajowe z życia wiejskiego. Nade wszystko powtarzające się to samo oblicze É właśnie Matki É zatroskanej, zamyślonej, zmęczonej, odpoczywającej w ogrodzie w różnych porach roku, gotującej strawę na glinianym piecu… Namalowana cała postać kobiety lub tylko jej twarz. Zawsze obok spracowane ręce, których ułożenie podkreśla stan emocjonalny. Zaskakuje duży format portretów. Często naturalnych rozmiarów postać äwychodziö jak żywa z zabudowań gospodarskich i staje przed widzem. Przez moment wydaje się oglądającemu, że przeniósł się w czasie i znalazł się na wiejskim podwórku, którego wizerunek należy już do przeszłości. Profesor Baj kiedyś napisał: ä…Z moim malowaniem jest tak, jak bym pisał… testament, w imieniu tych wszystkich chłopów, co byli i już odeszli, w imieniu Ojca i Matki i Was wszystkich, na których kończy się chłopski świat. Chcę taki chłopski świat namalować, by została pamięć o przeżytym, o odchodzącym świecie, którego mam za najlepszego przyjaciela…ö I jak sobie założył, tak właśnie wykonał. Na wystawie szokuje zestawienie młodości ludzi zwiedzających ją z wiekiem osób spoglądających z obrazów Stanisława Baja. Życiowa mądrość i doświadczenie äbijąceö z każdej znajdującej się na nich postaci, aż nad wyraz widoczne zmęczenie życiem, troskami dnia powszedniego i pracą ponad starcze siły każą się zatrzymać, zastanowić, pomyśleć. Każdy przecież kiedyś może mieć tyle lat! Jak wtedy będzie wyglądało jego życie? Jaka będzie starość? Ostre kontury spracowanych ciał wykrzykują nieuchronną prawdę o przemijaniu, cierpieniu i śmierci. Malowane wprawną ręką Mistrza tym bardziej są wiarygodne. Oglądając ekspozycję, odbieramy nie tylko to, co jest na płótnie. Spoza obrazów äwidaćö innego człowieka É Artystę, i jeszcze coś É jego człowiecze dobro i ciepłe wnętrze. Widać osobę, która kocha i nie wstydzi się tego pokazać. Bardzo drogi musi być dla Niego DOM, MATKA, OJCIEC, RODZINNE STRONY, skoro poświęcił im w swojej twórczości aż tyle miejsca. Artysta nie ukrywa skąd pochodzi i jak niezatarty ślad pozostawiła też w jego pamięci ziemia É Dołhobrody nad Bugiem (na Podlasiu, na północ od Włodawy). Czaruje więc nas niepowtarzalnym urokiem, mistycznym wręcz pięknem nieuregulowanego koryta rzeki . Na wielu obrazach pojawiają się jej oba wysokie piaszczyste brzegi i skarpa w Sugrach. Obrazy prof. Stanisława Baja zmuszają do osobistej refleksji nie tylko w kontekście nieuchronnie czekającej nas starości. Skłaniają do zastanowienia się nad relacjami z drugim człowiekiem, z tym najważniejszym w życiu każdego z nas É z Matką. Cytowany już wcześniej Stefan Dzienniak w katalogu do wystawy zawarł słowa: äPortrety Matki uświadomiły mi, że moja powściągliwość w wyrażaniu synowskich uczuć była grzechem. Dzisiaj wiem, jak dużo miałem jej do powiedzenia. Nie zdążyłem.ö Myślę, że chociażby z racji zbliżającego się 26 maja Dnia Matki, warto zwrócić na te słowa więcej uwagi, przyjść do Muzeum, obejrzeć wystawę, zastanowić się, a potem… Nie sposób nie wspomnieć dodatkowego duchowego przeżycia, którego dostarczyli też przybyłym na wernisaż zacni artyści w programie słowno-muzycznym äPrzez ogród myśli i zadumań É w drodze do Stwórcyö: Maria Mitrosz (sopran), Dorota Szyszkowska-Janiak (harfa) i Józef Broda (instrumenty ludowe). A ucztę dla podniebienia stanowiły m.in. autentyczne sękacze z rodzinnych stron Artysty. I jeszcze jedno, o czym nie można zapomnieć. Wystawa nie miałaby miejsca, gdyby nie znalazła sponsora. Jej mecenasem został ArcelorMittal, wielokrotnie wspierający działalność lokalnej społeczności.
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej